poniedziałek, 23 czerwca 2014

Na wschód od Reykjaviku

Pomysł na podróż na wschód pojawił się z nienacka; siedziałam niewinnie na facebooku w piątek wieczorem, kiedy odezwał się do mnie ktoś, kto słyszał od koleżanki, która słyszała od innej koleżanki (tu wszyscy wszystko wiedzą), że chciałabym się gdzieś wybrać, a im akurat brakowało jednej osoby do kompletu w aucie. Oczywiście bez wahania zgodziłam się i następnego dnia już siedzieliśmy raźnie w drodze do Jökulsárlón.
Trasa wyglądała mniej więcej tak:
Po drodze była masa wodospadów; przy niektórych zatrzymywaliśmy się, by kontemplować ich urok i zagłębiać zakątki w okolicy.


Imponujący był praktycznie każdy kawałek ziemi.

Zahaczyliśmy o wrak samolotu w Sólheimasandur (http://www.amazingplacesonearth.com/airplane-wreckage-iceland/). Tu niestety Daria zamiast pstrykać fotki, wspinała się na jego czubek, w związku z tym chwilowo mogę pokazać Wam jedynie zdjęcie od wewnątrz:


Z innych złomiarskich przygód, zatrzymaliśmy się też przy moście, który został zniszczony w wyniku powodzi spowodowanej gwałtownym roztopieniem się lodowca Vatnajökull - lodowiec zaś topił się gwałtownie, bo wybuchł pod nim wulkan.
Tak powstały zjeżdzalnie.
W okolicach Lodowej Laguny urządziliśmy sobie camping. Tak wyglądało nasze pole namiotowe:
Niestety, z prysznica leciała tylko zimna woda, żeby nie powiedzieć: lodowata. Darmowemu koniowi nie zagląda się jednak w zęby. Prysznic nadrabiał wyglądem:
Taki widoczek mieliśmy z campingu:
A oto obiecana lodowa laguna:
W drodze powrotnej jeszcze wstąpiliśmy na jakąś przechadzkę górską. Były tam kolejne wodospady - ten godny jest uwagi z racji nie nietypowe ułożenie bazaltu, chociaż na tym zdjęciu jeszcze tego nie będzie widać:


Ale tu już widać, że bazalt ułożył się poziomo, co podobno jest bardzo rzadkie.
Jeszcze rzut na plażę.
Oraz na zakończenie wycieczki, kąpiel w gorącym, naturalnym basenie. PS. Na tym zdjęciu dochodzi północ:).
Niestety w poniedziałek trzeba iść do pracy; dlatego też na tym też skończyła się nasza wycieczka. 

Wszystkie fotografie należą do Darii Kochan. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz