piątek, 20 czerwca 2014

Drugi dzień w firmie

Dziś jeszcze krótka kontynuacja wczorajszych wrażeń z firmy.

Moim bezpośrednim przełożonym jest Islandzki Kowboj, który sobie chodzi w filcowym kapeluszu i nosi gitarę do firmy. Jak mu się nudzi, to zaczyna sobie na niej grać. (Siedzi tuż obok mnie:p).

Zaś czasami w piątki w firmie programiści przynoszą sobie piwko i piją w pracy. Nikomu to nie przeszkadza, wręcz przeciwnie; wszakże powszechnie wiadomo, że do pewnego stopnia natężenia alkoholu we krwi wydajność programisty wzrasta.

Teraz bardzo krótki snapshot z mojej drogi do pracy :).

Bardzo zadowolony z siebie skrzydlaty kamień. On chce, żebyś brał z niego przykład!
Ulicę na której pracuję rozpoznacie bez trudu po czerwonych latarniach.
 Przykładowy wygląd ulicy Laugavegur (główna ulica w centrum Reykjaviku).

A teraz hit programu, czyli powód, dla którego czytacie tę notkę. Jutro wybieram się do Jökulsárlón (isl. "laguna lodowcowa")! Wracam w niedzielę wieczorem. Żeby podsycić Waszą ekscytację, zamieszczam przykładowe zdjęcie z google:


1 komentarz:

  1. Czekam na relację z wycieczki do Jökulsárlón :)
    Czy wszystko tam musi się tak dziwnie nazywać?
    Nie łamiesz sobie języka? :P

    OdpowiedzUsuń