poniedziałek, 15 września 2014

Pożegnanie z Islandią

Ostatniego dnia siedzieliśmy sobie w basenie ok. 22 i rozmawialiśmy o tym, że rzekomo ktoś kiedyś siedząc w tym basenie miał przyjemność oglądać zorzę.
- Może my dzisiaj też zobaczymy? - rzekła Kasia.
- Niestety nie ma dziś zorzy, jak widzisz. - odparł Jacek.
- No trudno, no to chodźmy na lody. - Stwierdziła Kasia.

Po drodze zabraliśmy jeszcze dodatkowo szczęściarę Weronikę, która nie była pewna, czy chce iść na lody, bo nie chciała jeść lodów, ale ponieważ musiała mi coś oddać, chcąc nie chcąc dołączyła do naszej gromady. Było nas już czworo: Ja, Michał, Jacek, Weronika.

Jechaliśmy na lody w stronę IsGerdinu, kiedy nagle Michał wpadł w szał.
- Patrz! Patrz! Zorza!!! Widzimy zorzę!!! Ale mamy farta!!!
- E, daj spokój. To chmura. - Zgasiła jego entuzjazm Kasia.
- Nie, to zorza. - Kłócił się Michał.

Ponieważ to Michał był kierowcą, nie miałam nic do powiedzenia i dałam się wywieźć w ciemne miejsce, z jakiego rzekomo będzie widać, że to zorza.

Faktycznie, Michał miał rację, kiedy jechaliśmy zorza zaczęła się coraz bardziej wykluwać i nie mogłam już twierdzić, że to chmura.

Około 20-30 minut trwała na niebie, bardzo duża i bardzo ruchliwa.
Wyglądała mniej więcej tak:

źródło
Niestety nie mieliśmy aparatu, więc pewnie i tak mi nikt nie uwierzy, ale co mnie to obchodzi.

Dziękuję Islandio za takie piękne pożegnanie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz